RUN 500+ czyli biegiem po nowe
Opowiem Wam dziś o pewnym pomyśle, ale najpierw zapytam: dlaczego biegacie, ale tak naprawdę? Często zaczynamy z powodu CIAŁA (schudnę/poprawię formę), a potem włącza się biegowe czary-mary i nagle…forma świetna, sylwetka jędrna, a my i tak nastawiamy budziki na skandalicznie wczesne pory, wyciskamy z siebie wszystko na zawodach, a gdy nasi nie-biegowi znajomi widzą nas na ulicy, przechodzą na drugą stronę, bo ileż można mówić o bieganiu? 🙂
Można. Bo jest nie tylko dobre na ciało, ale też duszę i przez to często ze sposobu na zdrowie staje się sposobem na życie. Obstawiam, że wielu z Was pokiwa teraz głowami 🙂
OK, ale miało być o pomyśle. Nazywa się RUN500+ (choć bardzo kombinowałam, żeby było to RUN1000, ale wolałam coś, co mogłabym zaliczyć wcześniej niż 80 rok życia 😉 ). Początkowo plan był on tylko mój, schowany w głowie, ale przecież lubimy te same rzeczy i może Wam też wyda się genialny w swej prostocie 😉
O co chodzi?
Chcę pobiegać w conajmniej 500 różnych miejscach!
ALE PO CO?
Bo choć kocham kręcić 400setki na bieżni na Agrykoli i mam swoją standardową pętlę 10km, na którą wchodzę prosto z domu, to drażni mnie rutyna. Dni, które są identyczne, zlewają mi się w całość i od razu mnie „przymulają” 😉 Powiedzcie plisss, że nie jestem dziwakiem i macie to samo, ok? 🙂
Nowości działają na człowieka ożywczo, poprawiają humor, poszerzają perspektywę, inspirują i zwiększają odwagę. Jednocześnie ciężko o nie, gdy ma się pracę na etacie i rutynę wokół dziecka – zwłaszcza malutkiego. Poza tym mózg, cwaniak, przyzwyczaja się do pewnych rzeczy i robi je automatycznie – dlatego, nie stymulowany, rzadko podpowie: „ejj, może dzisiaj inna traska biegowa, co?” tylko raczej pokieruje, na autopilocie, na dokładnie tę samą, biegową pętlę, na której zna się każdy krzak. O nieee!
CO ZNACZĄ DOKŁADNIE „RÓŻNE MIEJSCA”?
Oczywiście, że najchętniej byłyby to nowe kraje – niestety pozwolić sobie na to nijak nie mogę (choć gdyby ktoś z szanownych, szalonych sponsorów zechciał mnie wesprzeć w takim pomyśle – już się pakuję! N też może ze mną? 🙂 ).
Oczywiście kraje też na moją listę wpadną; póki co mam ich biegowo zaliczonych 8, a w tym roku mam już konkretne plany na 3 kolejne.
Ale – to mogą być też miejsca w naszym pięknym kraju, Polska to serio jest niegowa mekka. Plaże, jeziora, lasy, duże miasta, wsie, morze, góry, niziny, to wszystko można obiegać, odkryć na nowo i totalnie się zakochać, a potem wrzucić na swoją listę 🙂
choćby dla takich fotek warto biegać 🙂
Odkąd urodziła się mała, wpadłam w wir organizowania wyjazdowych weekendów, które byłyby:
a) w nowe miejsca b) dostępne samochodem c) ciekawe dla mojego P. i N. d) atrakcyjne biegowo 🙂 Czasem łączę je z zawodami, czasem jest to wyjazd taki „po prostu”. Poszedł w ruch namiot, który póki co wykorzystywaliśmy tylko do wyjazdów pod namioty. Mała nie miała nawet roczku, gdy wylądowała po raz 1szy pod chmurką i od początku się jej podobało 🙂 Napiszę o tym kiedyś osobny tekst.
I jeszcze jedno odnośnie miejsc, które sobie „zaliczam” – te w moim mieście. Inny park, dzielnica, lasek, inna część puszczy Kampinoskiej. Podobnie robię w rodzinnych Tychach. Gdy biegałam jeszcze z N. w wózku, wsiadałyśmy w auto lub autobus, żeby potrenować gdzieś indziej, niż po ładnej, ale znanej nam już dobrze trasie.
Póki co uzbierałam 86 miast i 8 krajów 🙂 !
Szczerze – spodziewałam się nieco więcej i na pewno coś pominęłam, ale tyle załadowałam sobie do aplikacji i mam mocne postanowienie, żeby zbierać kolejne, aż dobiję do 500tki 🙂
Miejsca zliczałam aplikacją „Visited”.
A PO CO CI O TYM PISZĘ? 🙂 Bo dobrze wiem, co oznacza pakowanie dziecka po to, żeby wyjechać na zaledwie 2-3 dni! I czasem, prasując kolejne ciuszki i dopychając torbę przeklinam ten pomysł mówiąc: „nigdy więcej”.
Ale wiem też, jak mobilizująco działają tego typu wyzwania, więc może skonstruujesz swoje? Albo już je masz?
RUN500+ jest tylko przykładem. To może być wyzwanie, by zobaczyć 5 różnych regionów Polski, przejechać rowerem X km w nowych miejscach, co drugi weekend pójść w nowe miejsce, niekoniecznie za duże pieniądze.
Ważna jest idea: zbieranie nowych doświadczeń i małych przeżyć, które zbierają się na dobre życie, choć brzmi to bardzo wzniośle 🙂
Co myślisz o takim pomyśle? A może już robisz coś podobnego? Koniecznie daj znać, jak!
Do przeczytania,
N.
[optin-cat id=”6802″]
댓글