top of page
Natalia Ligenza

4 PARADOKSY CIĄŻY. Porady poradami, a życie życiem!

Chodzą słuchy, że określenie “stan błogosławiony” musiał stworzyć mężczyzna. To by miało sens. Będąc pobłogosławiona drugi raz i podwójnie, mam wyostrzone zmysły i co krok trafiam na jakiś ciążowy paradoks. Dziś o nich, z przymrużeniem oka 😉

“DUŻO PIJ”

Wodny biznes to żyła złota. Ach, gdyby tak mieć własne źródełko.. Boli Cię głowa? Może to odwodnienie? Chcesz schudnąć? Pij wodę! Trenujesz? Pij jeszcze więcej wody! Pierwsze zmarszczki? Wię-cej wody, wię-cej wody!

W ciąży robi się jeszcze ciekawiej. Odczuwam to podwójnie. Bliźniaki podbiły moje dzienne zalecenia, a powietrze tu jest tak suche, że co rusz słyszę: “drink more water”. A jeśli do tego się jeszcze ćwiczy…taak, pozostaje przelewanie się mineralką.

Wygląda na to, że zamiast zgrabnej półlitrowej butelki powinnam tachać ze sobą galon. Choć nie, zapomniałabym, dźwigać też nie można!

Przydałby się do tego kompaktowy toi-toi na kółkach, bo w przeciwnym wypadku pozostaje jedynie zataczanie bezpiecznych kręgów wokół łazienki. Bo powiedzmy sobie wprost, że żaden ciężarny,  mini-pęcherz po prostu takiego nawodnienia nie zniesie.

“DUŻO ŚPIJ! BO NIEDŁUGO SIĘ ZACZNIE…”

Ten punkt jest pełen sprzeczności.

“Śpij, bo wtedy dzieci też będą spały” – serio? Bo mi się zdaje, że właśnie podczas chodzenia śpią, bujane krokami, a w nocy robią imprezkę i ćwiczą stepowanie. Na cztery nogi. Serio, to nie jest moja ulubiona część doby. Dziewczyny, jak Wy się wysypiacie?

Lećmy dalej: “śpij, bo potem nie będziesz miała na to czasu”.

Czysta prawda. Gdy wyobrażam sobie przyszłość, głos w głowie śpiewa mi: “będzie, będzie zabawa, będzie się działo i znowu nocy będzie mało” . Ale czy ta perspektywa serio motywuje do wylegiwania się w łóżku? Mnie z niego wygania! Bo skoro potem będzie czasowa miazga, to teraz każda wolna chwila jest na wagę złota. Leżenie plackiem to jak dobrowolne odcinanie się od tego, co lubimy – zanim dzieci odetną nas od tego, co lubimy 😉

“SŁUCHAJ SWOJEGO ORGANIZMU!”

…a co, jeśli uparcie podpowiada: “lody, poproszę?” 🙂 Albo, w pierwszym trymestrze, szaleje i przyjmuje tylko jakieś dziwne produkty, a te powszechnie uznane za zdrowe uprzejmie zwraca?

Ale i tak najlepsze są te Porady Precyzyjne dla ciężarówek. “Selen. Zadbaj o jego spożycie w wysokości 400 µg” i tak razy 15 innych witaminek i minerałków. Czy ktoś serio potrafi z tego skomponować jakiś posiłek bez kalkulatora? Gdy widzę tego typu porady w książkach o odżywianiu w ciąży, to…nic, właściwie. Kartkuję, bo przecież bardziej nieżyciowo już się nie da.

“Uwielbiam” też tekst: “w ciąży nie jedz za dwoje, lecz dla dwojga”. No ziew. Jako ciekawostkę powiem Wam, że długo się naszukałam, jak się odżywiać w ciąży podwójnej i co powinnam zdublować. Pytałam nawet kilku dietetyczek i, o dziwo, pytanie wzbudziło konsternację. Usłyszałam za to, żeby nie jeść za troje 😉 A miało być tak pięknie…

FORUM PRAWDĘ CI POWIE

A to już jest zupełnie inna bajka. Z jednej strony chcemy odpoczywać, ograniczać niepotrzebne czynności, spać, wsłuchiwać się w siebie i budować więź z dzieckiem (powiedzcie mi proszę, jak to się robi, gdy ono jest jeszcze w brzuchu – czy ja jestem jakaś nieczuła? jak się to-to buduje?).

Z drugiej: serwujemy sobie wielką dawkę stresu, bo radzimy się e-cioć.

Nie zrozumcie mnie źle. Na grupach jest pełno wiedzy z pierwszej ręki; jest wsparcie. Tylko, żeby je wyłowić, trzeba odsiać mnóstwo opowieści pełnych grozy. Umiecie? Bo ja nie i choć wiem, że wchodzę w takie miejsca na własną odpowiedzialność, od razu robi mi się gorzej. Coś zaczyna podejrzanie kłuć, strzykać, twardnieć i nawalać.

Wmówić można sobie dużo – wiem, bo miałam wszystkie objawy ciąży w miesiącach, w których w niej nie byłam, a być chciałam. Ba, wjechałam nawet rowerem do rowu, bo ewidentnie “zasłabłam” – ożyłam, gdy zrobiłam test, wylazła jedna kreska i się wściekłam 😉 Dlatego dla własnego zdrowia psychicznego omijam grupowe porady szerokim łukiem ryzykując, że rzeczywistość spadnie na mnie jak grom z jasnego nieba, a ja niewystarczająco się przygotowałam.

Złości mnie też leżenie jako rada na wszystko. Jasne: są takie przypadki, gdy faktycznie to jedyny sposób. Ale gdy przekopuję się przez opowieści dziewczyn, że trzeba leżeć jak najwięcej i robić tylko to, co konieczne – zastanawiam się, na ile ma to sens. Przecież zastygnięcie w jednej pozycji naprawdę boli, jesteśmy stworzeni do ruchu. Siedząc w domu nie ma też szans na porządne dotlenienie dzieci. To przecież też jest ważne!

Moja babcia, będąc w ciąży bliźniaczej, ogarniała żniwa – bynajmniej nie z pozycji na leżaku. OK, mamy ten komfort, że nie musimy już przerzucać snopków siana. Ale nie rozumiem, gdy dziewczyna w zdrowo rozwijającej się ciąży zastanawia się, czy sen między 10:30 a 9:00 to aby na pewno wystarczająco…Uh.

 

A Wy jak tam, pobłogosławione? 🙂 Jakie są Wasze ulubione ciążowe porady?

1 wyświetlenie

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

MEDYTACJA. Zrób to sam!

Masz 5 minut? A ja propozycję, jak możesz je wykorzystać nie w 100%, ale z nawiązką 😀 Byłam tak zakręcona, że nie zdążyłam zapisać się...

Comments


bottom of page